Ekonomia śmierci, czyli co się bardziej "opłaca"
Mówienie o pieniądzach w kontekście pogrzebu nie wypada. W końcu jak można na nim oszczędzać? To przecież ostatnie pożegnanie z bliskim, dlatego najlepsze ubranie, najdroższa trumna i stypa przypominająca małe wesele wydają się obowiązkiem każdego troskliwego bliskiego. Prawdą natomiast jest fakt, że zasiłek pogrzebowy nierzadko wystarczał na pokrycie zobowiązań wyłącznie wobec zakładu pogrzebowego. Oprócz tego natomiast należało jeszcze zapłacić księdzu oraz znaleźć fundusze na pomnik, którego ceny wahają się od kilku do nawet kilkunastu tysięcy. Tym samym cztery tysiące zasiłku pogrzebowego zdecydowanie nie wystarczały na tradycyjny pogrzeb.
Inaczej sprawa wygląda z kremacją. Ceny takiego pogrzebu sięgają zazwyczaj trzech tysięcy złotych, co oznacza, że pozostają jeszcze fundusze na opłacenie samej ceremonii wyznaniowej. Z tego względu osoby mniej zamożne coraz częściej decydują się na tą formę pogrzebu, na którą ich stać. Nie jest to coś, do czego wielu chciałoby się przyznać, jednak aspekt finansowy ma niemałe znaczenie również podczas ostatniego pożegnania. Kremacja umożliwia wyprawienie godnego pochówku bez zrujnowania się finansowo.
Modny pogrzeb - zwyczaje kontra nowoczesność
Czy w kontekście pogrzebów można w ogóle mówić o modzie? Najwyraźniej tak. Nie da się ukryć, że wzory pomników, wieńce pogrzebowe, a także sam sposób poprowadzenia ceremonii to z jednej strony aspekty silnie utrwalone wieloletnią tradycją, z drugiej natomiast - nawet one ulegają modzie. Kremacja - powszechna w Stanach Zjednoczonych - stała się równie "popularna" w Polsce. Coraz więcej osób dostrzega jej zalety, do których należą nie tylko mniejsze koszty zorganizowania pogrzebu. Niekiedy to łatwiejszy sposób na pogodzenie się ze stratą i chęć oszczędzenia sobie widoku patrzenia na ciało zmarłego. Czasem nawet jest to zdecydowanie lepsze wyjście niż konieczność przywrócenia "naturalnego" wyglądu ofiarom wypadków. Dla pogrążonych w żalu bliskich prochy wydają się łatwiejsze do zaakceptowania niż oglądanie zmarłego, który wydaje się tylko spać. Wiele czasu jednak upłynie nim amerykańskim wzorem prochy bliskich zagoszczą w urnach na kominkach, o ile w ogóle kiedykolwiek to nastąpi. Obecnie podobnego pomysłu nie wspiera ani wychowanie, ani tym bardziej prawo.
Zanim urny staną się koniecznością
Polska nie należy jeszcze do krajów, które usilnie domagają się zmniejszenia przestrzeni przeznaczonych na cmentarz. Wprawdzie w większych aglomeracjach dokonuje się już rozkopywania starych grobów, przez co kości się mieszają, a sam proces wzbudza wiele zdecydowanie negatywnych emocji. nadal jednak wiele osób może liczyć na swoje własne miejsce na złożenie ciała bliskiego na ziemi. Miejsce to nie jest ograniczane co do metra sześciennego, chociaż przejścia pomiędzy rzędami grobów stają się coraz węższe. Wydaje się jednak, że to kwestia czasu nim parcele na cmentarzu zostaną znacząco ograniczone, a bliscy zostaną wręcz zmuszeni do kremowania zmarłych. Urna zajmuje bez porównania mniej miejsca niż trumna, w której zwłoki są chowane na leżąco. Kremowanie w tej sytuacji wydaje się lepszą alternatywą niż chowanie na pionowo czy jednej trumny na drugą - takie praktyki istnieją w innych państwach. Na szczęście na podobne działanie nie zdecyduje się żadnej zakład pogrzebowy.
Stając przed obowiązkiem zorganizowania pogrzebu, warto wybrać ten zakład pogrzebowy np. STYKS, który oferuje zarówno tradycyjny pochówek jak i kremację. Dzięki temu będzie można podjąć decyzję o formie pochowania zmarłego. Za kremacją bowiem idą nie tylko oszczędności - znacznie więcej argumentów sprawia, że kremacja staje się coraz bardziej powszechnym zjawiskiem w Polsce.