piątek, 29 marca 2024 01:57

“Stalówka” na misji ratunkowej

Uratować sezon i ligę, a przy okazji może jeszcze zgarnąć premię za Pro Junior System. To zadania piłkarzy Stali Stalowa Wola na przyśpieszoną końcówkę sezonu. “Stalówka” po latach wraca wreszcie na własny stadion, choć okoliczności tego powrotu mogłyby być nieco milsze. Podopieczni Szymona Szydełki znajdują się obecnie w strefie spadkowej tabelki. Nic dziwnego, że Stal mocno walczyła o to, żeby drugoligowcy wrócili na boiska. Teraz wszystko pozostaje w jej nogach.
  • 27.05.2020 13:00
  • Autor: Grupa Tipmedia
“Stalówka” na misji ratunkowej

 

A mogło być tak pięknie… Przygoda w Totolotek Pucharze Polski, w którym Stal dotarła do 1/8 finału i była o krok od powtórzenia najlepszego wyniku w historii - ćwierćfinału - mogła być wisienką na torcie. Dodatkowo, tytularny sponsor tych rozgrywek, Totolotek, oferuje graczom kod promocyjny. Gdyby “Stalówka” awansowała do kolejnej rundy rozgrywek lub gdyby udało się przełożyć spotkanie z Lechem Poznań, to właśnie taki hit dostaliby kibice z tego miasta po wielu latach czekania na otwarcie nowego obiektu. Stadion przy ul. Hutniczej zaczęto modernizować w 2011 roku. Potem były cztery lata przerwy i kolejne cztery prac, gdy w końcu udało się powrócić na budowę. Stal przez lata tułała się po okolicznych obiektach i w końcu dało się jej to we znaki. Miniona jesień, która grała była głównie na wyjazdach, po to, by wiosną wykorzystać w końcu atut własnego boiska, a nie obiektu w Boguchwale, była najgorszą w ostatnim czasie.

 

24 punkty, trzecie od końca miejsce w lidze. Te wyniki mocno kontrastowały z rezultatami zmagań w Totolotek Pucharze Polski. Tam “Stalówka” walczyła za dwóch, o czym świadczy wygrana po karnych z GKS-em Katowice i wyrównane starcie z Lechem Poznań. Co prawda Poznaniacy narzekali na murawę, ale przecież trafnie na ziemię sprowadził ich Mateusz Borek. Niemniej walka o awans z Lechem nie była najtrudniejszą, jaka czeka Stal w tym sezonie.

 

Obiekt w Stalowej Woli jest już otwarty, jednak teraz trzeba to jeszcze wykorzystać. A łatwo nie będzie, bo zimą drużynę opuścił jej absolutny lider, Robert Dadok. 24-latek rok temu wypracował dla “Stalówki” osiem goli, a teraz już jesienią pobił ten rezultat, dostarczając Stali 10 bramek (siedem goli, trzy asysty). Dadok był w zasadzie ostatnim spośród piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie doprowadzili ekipę z Podkarpacia do siódmego miejsca w lidze - wyniku najlepszego od blisko pięciu lat. Pomocnik tworzył tercet liderów wspólnie z Adrianem Dziubińskim oraz Michałem Trąbką, którzy barwy klubowe zmienili już latem.

 

Nie ma co się dziwić, że Stal aż do szóstej kolejki czekała na premierowe zwycięstwo. Była to pierwsza jaskółka nadziei w Stalowej Woli. Druga nadleciała dzień później, gdy zespół objął utalentowany trener młodego pokolenia, Szymon Szydełko. Wybór nie był przypadkowy - 36-latek sezon wcześniej zrobił wynik ponad stan z Sokołem Sienawa, doprowadzając beniaminka do siódmej pozycji w arcytrudnej grupie IV trzeciej ligi. Szydełko przede wszystkim dobrze organizował drużynę w defensywie, a to był spory problem Stali. Do czasu zmiany na ławce trenerskiej, klub ze Stalowej Woli tracił średnio 2 gole na mecz. Po podmienieniu sternika średnia spadła do 1,26. W dwóch wiosennych meczach, które udało się rozegrać, “Stalówka” nie straciła ani jednej bramki. To oczywiście efekt pierwszego w pełni przepracowanego okresu przygotowawczego z tym szkoleniowcem.

 

Inna sprawa, że Stal również z przodu zagrała na zero. Na pierwszego gola strzelonego w Stalowej Woli trzeba więc jeszcze jeszcze poczekać. Odpowiedzialność za to zadanie spocznie na barkach dwóch doświadczonych snajperów - Michała Fidziukiewicza oraz Tomasza Płonki. 34-letni Płonka zimą dołączył do zespołu, żeby ratować ofensywę “Stalówki”, jako najpoważniejsze wzmocnienie. Problem w tym, że choć kibice Stali pamiętają go z bardzo dobrej strony - w latach 2013-2016 zdobył 29 goli dla tej drużyny - jesienią dla imienniczki z Rzeszowa trafił tylko raz. Jego forma, którą jeszcze do niedawna błyszczał w trzeciej lidze, zagubiła się po awansie na szczebel centralny. 

 Piłkarz Stali Stalowa Wola

Lepiej, żeby odnalazła się do 20 czerwca. Dlaczego akurat do wtedy? Tego dnia Stal rozpoczyna kluczowy w kontekście walki o utrzymanie maraton. Legionovia, Garbarnia Kraków i Lech II Poznań to drużyny, które będą do ostatniej kolejki bić się ze “Stalówką” o ligowy byt. Pozytyw? Tylko jedna z nich nieźle radzi sobie na wyjazdach. W dodatku jesienią żadna z nich nie wygrała z drużyną z Podkarpacia, więc jeśli ekipa Szydełki powtórzy te wyniki, będzie uratowana. Opiekun Stali nie traci dobrego humoru. - Nie obawiam się rozgrywania meczów co trzy dni. Mamy teraz miesiąc wspólnej pracy przed sobą. Skupimy się na przypomnieniu sobie pewnych automatyzmów, które były już dobrze wypracowane przed przerwą. Chcemy także wprowadzić trochę nowych rzeczy. Wspólnie z całym sztabem analizowaliśmy dodatkowo grę drużyn na których chcemy się wzorować. Mamy wystarczająco dużo czasu, aby piłkarsko dobrze wyglądać - mówił w rozmowie z “Korso24”.

 

Jedyny minus? Szydełko wspomina o tym, że wiosną atutem Stali miał być własny stadion nie tylko dlatego, że wygodnie jest być na miejscu. Przede wszystkim dlatego, że w Stalowej Woli można było liczyć na doping kibiców. Na otwarciu nowego obiektu stawiło się 3345 widzów. Takiej widowni miejski stadion nie widział od 7 czerwca 2015 roku, gdy 3800 fanów oglądało mecz z Błękitnymi Stargard. Późniejsze rekordy frekwencji w poszczególnych sezonach wyglądały przy tych wynikach miernie - liczba sprzedanych biletów na hitowe mecze ledwo dobijała do połowy tych przyzwoitych rezultatów. Teraz jednak asa, którego “Stalówka” już miała w rękawie, zabrała jej szara rzeczywistość z pandemii.

 

Zgodnie z hasłem Always look on the bright side of life stwierdzimy jednak przekornie, że w zasadzie Stali gra przy pustych trybunach nie zrobi różnicy. W końcu w ostatnich latach w Boguchwale była przyzwyczajona do takiej atmosfery. Wielokrotnie zdarzało się, że liczba kibiców obecnych na trybunach nie przekraczała nawet setki. Pod względem otoczki dla “Stalówki” nic się więc nie zmienia. Pozostaje mieć nadzieję, że zmiany będą zauważalne na boisku i - przede wszystkim - w ligowej tabeli.

--- Artykuł sponsorowany ---